Jak się pisze kryminały?
Pisanie polega na przyrostowym tworzeniu dzieła, które stanie się bestsellerem, jeśli zaspokoi oczekiwania czytelników. Brzmi znajomo? Tak, pisarstwo ma wiele wspólnego z pracą zwinną. Oto opowieść o Scrumie, kryminałach i pewnym szkoleniu.
Na początku plan… czy chaos?
Przychodzisz na szkolenie z pewnymi oczekiwaniami. Chcesz się spokojnie czegoś nauczyć, dowiedzieć, poznać nową metodę. A potem okazuje się, że dostajesz „zlecenie”, z którego niewiele rozumiesz, ale masz stworzyć coś „używalnego”. Tylko jak? Wszystko naraz, natłok informacji, z czego większość jest zupełną nowością i nawet nie wiadomo, jak to zrozumieć.
Na szczęście z tego chaosu wyłania się ktoś, kto wziął odpowiedzialność za przekucie do w plan. Pierwsze podejście, sprawdzamy, poprawiamy.
Drugie podejście, sprawdzamy, coraz lepiej!
Trzecie podejście, sprawdzamy, dostarczamy… i szkoda, że już koniec, bo właśnie zaczęliśmy ogarniać.
Na koniec okazuje się, że gdybyśmy zainwestowali więcej czasu na przygotowanie przed rozpoczęciem pracy, oszczędzilibyśmy dużo więcej energii niepotrzebnie zużytej na poprawki, dopytywanie, przerabianie.
W różnorodności siła
Ciekawa sytuacja: połowa grupy nie ma pojęcia o zwinności, a tym bardziej o Scrumie w szczególności. Druga połowa na co dzień pracuje zwinnie, chociaż różnymi metodami, z różnym skutkiem, posiada różne certyfikaty i bogate doświadczenie w zwinnym działaniu.
I co teraz? Zgodnie z najlepszymi praktykami powinniśmy tworzyć zespoły z całą skalą kompetencji potrzebnych do wykonania zadań i dostarczenia produktu. Zatem pomieszajmy grupę, zobaczmy, co z tego wyjdzie.
Fajne było to, że pierwsi docenili doświadczenie tych drugich, a niektórzy z tych drugich z przyjemnością weszli w inna rolę, niż mają na co dzień, bo dzięki temu mogli uzyskać nową perspektywę patrzenia na pracę ich zespołów. Brawo!
Czasu brak, zasobów brak, zróbmy cokolwiek co działa!
Straszne tempo, wszystko „na wczoraj”, dopiero uczymy się pracować razem, a przecież za chwilę musimy dostarczyć gotowy produkt! No dobrze, sprawdźmy co możemy dokończyć, z czego powinniśmy zrezygnować. Czy to wygląda sensownie?
O rany, a drugi zespół? Czy nie ma rozbieżności i niespójności? Całe szczęście, że mamy mimo wszystko kogoś, kto próbuje nas skoordynować. Przynajmniej zaczynamy tworzyć coś, co wygląda jak… coś, co można pokazać ludziom! Eureka! Nie jest doskonałe, wymaga poprawy, doszlifowania, uładzenia, ale brawo my!
I co z tego?
Powyższa opowieść to historia pisania pewnej… opowieści.
W jednym z banków z siedzibą w Warszawie przeprowadziłem niedawno szkolenie Scrum Tale. Takich przyjemności się nie odmawia! Uwielbiam patrzeć jak uczestnicy moich szkoleń chłoną wiedzę, a potem zaczynają natychmiast ją stosować i wyciągać wartościowe wnioski.
Scrum Tale to gra szkoleniowa, w trakcie której dwa (lub więcej) zespoły mają za zadanie napisanie dwóch rozdziałów powieści kryminalnej. Oczywiście jest pełno niewiadomych, zamieszanie, próby i błędy. Na szczęście jest też pewien system, metoda, możliwość podzielenia się efektami pracy i dobrymi praktykami, przyjrzenia się naszej własnej pracy i jej efektywności.
Najlepsze na koniec: energiczna dyskusja o wnioskach uczestników, którzy zostali rzuceni na głęboką wodę, ale pod okiem moderatora dopłynęli cali i zdrowi do brzegu. Wnioski co najmniej trafne, a przede wszystkim wynikające z tego, czego grupa dosłownie chwilę wcześniej doświadczyła. Ale co najważniejsze, wnioski praktyczne, które natychmiast można zastosować w swojej codziennej pracy.
I jeszcze nagroda dodatkowa, bezcenna – satysfakcja ze stworzenia czegoś, czym masz ochotę podzielić się z innymi.