Dlaczego dalej szkolimy zdalnie?
Jak wiecie od marca 2020 roku prowadzimy głównie szkolenia zdalne. Po drodze nie tylko nauczyliśmy się robić to naprawdę dobrze, ale odkryliśmy też dodatkowe zalety takich szkoleń. I nadal zamierzamy szkolić głównie zdalnie. Bo choć obecnie nie ma już żadnych powodów, by się nie spotykać (nie ma już „obostrzeń” i tego wszystkiego, co spowodowało przejście firm ku zdalności dwa lata temu) to jednak zmiany w sposobie pracy okazały się trwałe.
W ramach prowadzonego przeze mnie badania dotyczącego – w skrócie – „stanu Scruma” w Polsce prowadzę ankietę. Poza pytaniami dotyczącymi wykorzystania różnych praktyk Scrum-owych zadałem też respondentom pytanie jak pracuje ich zespół. Do wyboru były cztery opcje:
- Całkowicie zdalnie
- Hybrydowo – zdalnie z nieregularnymi spotkaniami w biurze
- Hybrydowo – zdalnie, z regularnymi spotkaniami w biurze
- W biurze
Oto jak wyglądały wyniki:
W chwili kiedy piszę te słowa ankieta ma 209 odpowiedzi. I na te 209 zespołów tylko 3 (trzy) pracują w biurze. To ~1% badanych. Dla pozostałych 99% zespołów codziennością jest zdalność. Przy czym ewidentnie stało się dokładnie to, co przewidywałem dwa lata temu: normą stał się model hybrydowy, w którym większość czasu ludzie pracują z domów a czasami – regularnie lub nie – spotykają się. Tak obecnie pracuje większość zespołów.
Niedawno jedna z grup uczestników mojego szkolenia Professional Scrum Product Owner przeprowadziła inną ankietę na temat chęci pracy w biurze (było im to potrzebne do koncepcji produktu). Oto wyniki (dla 113 odpowiedzi):
Kluczowe oczywiście jest tu „od czasu do czasu”, bo w drugim pytaniu respondenci odpowiadali co jest dla nich głównym problemem w kontekście pracy w biurze i najczęściej wymienianą rzeczą były dojazdy. Moja interpretacja tego jest taka, że ludzie odzyskali czas jaki poświęcali na dojazdy i już go tak łatwo nie oddadzą.
A jest to czas niebagatelny. Przyjmując, że dojazd do pracy zajmuje 45min jego brak oznacza odzyskanie codziennie 1.5h życia – w miesiącu jest to już ponad dzień, a po roku 15 dni odzyskanego czasu! Ludzie są więc skłonni poświęcić czas na dojazd raz czy dwa razy w miesiącu, żeby spotkać się z zespołem, ale z pewnością nie zechcą wrócić do marnowania go na dojazdy codziennie. Tym bardziej, iż wiele osób odkryło, że pracując w swojej „pracowni” w domu są… bardziej efektywni. W tej sytuacji model hybrydowy – przynajmniej w naszej branży – pozostanie.
Jakie to ma przełożenie na szkolenia?
Otóż takie, że szkolić się należy w środowisku i z wykorzystaniem narzędzi jak najbardziej zbliżonych do środowiska, w którym się pracuje. Dlaczego? Bo tak najłatwiej będzie uczestnikom skorzystać z przekazywanej wiedzy, wdrożyć użycie poznanych na szkoleniach praktyk czy narzędzi. Cóż zatem z tego, że np. nauczymy powiedzmy Product Ownerów na szkoleniu jak zbudować tzw. Product Wall na ścianie sali szkoleniowej, skoro ich zespoły nie siedzą w żadnej sali? Co za tym idzie dużo bardziej wartościowe będzie jeśli Product Ownerzy nauczą się jak budować wirtualną wersję tego narzędzia.
Innymi słowy w świecie, w którym dominuje praca zdalna szkolenia zdalne są po prostu lepsze i bardziej wartościowe.
Czy to oznacza, że szkolenia stacjonarne w ogóle nie mają już sensu? No cóż… mają, ale bardzo ograniczony. Ponieważ dominuje model hybrydowy, to jednak czasem zespoły się spotykają. Umiejętność facylitacji tych spotkań może być przydatna tak, by można było dobrze wykorzystać ten czas kiedy – nieregularnie najczęściej jak wynika z mojego badania – większość zespołu ma okazję się spotkać. Jednak liczba takich szkoleń będzie raczej proporcjonalna do tego jaki czas zespoły spędzają wspólnie a jaki zdalnie – czyli bardzo niewielka.