Ciebie też obowiązuje prawo Little’a

Ciebie też obowiązuje prawo Little’a

Chcesz zrobić coś szybciej? Rób mniej rzeczy naraz. I poznaj prawo Little’a, żeby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje.

Wiele organizacji bierze udział w swoistym wyścigu, starając się wyprzedzić konkurencję albo przynajmniej wstrzelić we właściwy moment z produktami i usługami, jakie wytwarzają. Można więc powiedzieć, że czas wykonania prac nad czymś, co może przynieść wartość, jest dla nich kluczowy i muszą poszukiwać wszelkich środków na to, by go skrócić bez poświęcania jakości i bez doprowadzenia ludzi na skraj wyczerpania.

Niestety te same organizacje podejmują jednocześnie mnóstwo inicjatyw, które – jak wiadomo – są bez wyjątku pilne, więc prace nad nimi muszą zacząć się natychmiast, jeśli mają skończyć się na czas. Tą samą logiką kierują się również rozliczne Zespoły, w których praca rozpoczyna się naraz nad całą masą rzeczy, żeby każda z nich posuwała się do przodu, bo jakoby dzięki temu „rośnie szansa, że dotrzymany zostanie termin”.

I toną te organizacje oraz Zespoły pod nadmiarem roboty, której realnie nie da się wykonać, przez co wszystko trwa dłużej. A jednocześnie wszyscy są bardzo zdziwieni, że terminy nie są dotrzymywane, a tyle kolejnych nowych pilnych rzeczy czeka, żeby się nimi zająć…

Wszyscy oni doświadczają zadziałania tytułowego prawa Little’a, które sformułował w latach 50. XX wieku Philip Morse, a w kolejnej dekadzie udowodnił John Little. I być może, gdyby znali to prawo, postępowaliby zupełnie inaczej, rozwiązując wiele problemów, w jakie wpędzają się sami.

Prawo Little’a

Panowie Morse i Little zajmowali się teorią kolejek, więc to w odniesieniu do nich sformułowane zostało prawo w oryginalnej formie:

L=λ×W

L to średnia wielkość kolejki, λ to średnie tempo dodawania nowych elementów do kolejki, a W to średni czas przebywania elementów w kolejce.

Patrząc na powyższą formułę, można wywnioskować to, co podpowiada zdrowy rozsądek: jeśli do kolejki przed okienkiem na poczcie w stałym tempie przybywać będą nowi klienci, to im wolniejsza będzie ich obsługa, tym dłuższa stanie się kolejka. Można powiedzieć, że to oczywista oczywistość i dla wielu osób jest to podstawą do zignorowania prawa Little’a. Zresztą, jaki ono właściwie ma związek ze sposobem pracy organizacji i Zespołów?

Wygodniejsza forma prawa Little’a

Zamiast o kolejce, można mówić o systemie lub procesie, w którym wykonywana jest jakaś praca przynosząca korzyści. Tempo przybywania klientów do kolejki zastąpić da się ilością pracy, która rozpoczynana jest w jakiejś jednostce czasu, np. na dzień (ang. arrival rate). A odpowiednikiem czasu przebywania klientów w kolejce będzie po prostu czas wykonania rozpoczętej pracy.

Dodatkowo przekształcić warto formułę matematyczną do następującej postaci:

W=Lλ

I nagle związek prawa Little’a z problemem Zespołów i organizacji, o jakim pisałem na początku, zaczyna być dostrzegalny. Można bowiem zauważyć, że średni czas wykonania pracy (W) jest wprost proporcjonalny do średniej jej ilości (L), a odwrotnie proporcjonalny do średniej częstotliwości, z jaką praca jest rozpoczynana (λ).

Ktoś może powiedzieć teraz: zaraz, chwila, moment, przecież z tego zapisu wynika, że opłaca się zaczynać pracę często i w jak największej ilości, bo wtedy λ będzie miała wysoką wartość, a że jest w mianowniku, efektem będzie zmniejszenie średniego czasu wykonania pracy! Genialnie proste, czyż nie? Cóż, zupełnie nie. Wszystko zależy bowiem od częstotliwości, z jaką będziemy kończyć pracę (ang. departure rate).

Tylko wtedy, gdy częstotliwość rozpoczynania pracy (λ) jest równa częstotliwości jej kończenia, ilość pracy wykonywanej równocześnie (L) utrzymywać się będzie na stałym poziomie, podobnie jak średni czas jej wykonania (W).

Jeśli praca rozpoczynana jest z większą częstotliwością niż kończona, dochodzi do nieustannego przyrostu ilości pracy wykonywanej równocześnie (L). Średni czas wykonywania pracy (W) w tak działającym procesie również rośnie. Brzmi to znajomo, prawda? Dokładnie o tym mechanizmie pisałem na początku: praca nad nadmierną liczbą rzeczy naraz (zaczynanie kolejnych rzeczy, nim skończy się te już będące w toku), skutkuje rosnącą czasochłonnością ich realizacji.

Gdy częstotliwość rozpoczynania pracy jest niższa od częstotliwości jej kończenia, średnia ilość pracy wykonywanej równolegle (L) zacznie spadać, co w konsekwencji skutkować może obniżeniem średniego czasu, w jakim jest ona kończona (W). Może, ale nie musi, bo zadziała tu inne prawo – prawo Parkinsona, wedle którego praca rozszerza się, by wypełnić przestrzeń, jaką na nią zarezerwujemy. Inaczej mówiąc, praca przebiegać zacznie wolniej, niżby realnie mogła, dopóki częstotliwości zaczynania i kończenia pracy się nie zrównają. Tym samym średni czas jej wykonania, nawet jeśli na moment spadnie, szybko może powrócić do początkowego poziomu…

„Genialny plan” wspomniany powyżej nie jest więc wcale dobry. Jego wdrożenie przyniesie pozytywne skutki tylko wtedy, gdy wzrostowi częstotliwości rozpoczynania pracy będzie towarzyszył jeszcze większy wzrost ilości pracy kończonej w jednostce czasu. Bez znaczącej poprawy efektywności procesu nie da się tego osiągnąć. Z drugiej strony doprowadzenie do takiej poprawy pozytywnie wpłynie na średni czas wykonywania pracy (jego skrócenie), nawet jeśli częstotliwość jej rozpoczynania pozostanie na niezmienionym poziomie.

Prawo Little’a a miary przepływu

Osoby, które choć trochę zaznajomione są z Kanbanem i znają cztery podstawowe miary przepływu, których się w nim używa, na pewno dostrzegają podobieństwo przynajmniej dwóch z tych miar do parametrów uwzględnionych w prawie Little’a. I słusznie.

Jedną z tych miar jest praca w toku (ang. work in progress, w skrócie WIP), czyli liczba rzeczy, nad którymi praca już się rozpoczęła, a jeszcze nie została zakończona. Mogą to być wymagania, zadania, zgłoszenia, zlecenia itd. – wszystko zależy od definicji przepływu (ang. definition of workflow) w konkretnym systemie Kanban. Można powiedzieć, że średnia ilość pracy (L) z prawa Little’a to średnia wielkość WIP‑u.

Drugą miarą jest czas cyklu (ang. cycle time), czyli czas, który mija od momentu rozpoczęcia pracy do jej ukończenia. Średni czas cyklu będzie więc odpowiednikiem średniego czasu wykonania pracy (W) w prawie Little’a.

A co z trzecim parametrem, czyli średnim tempem rozpoczynania pracy (λ)? Nie pasuje on wprost do żadnej miary przepływu. Może jednak pasować przy spełnieniu pewnych warunków.

Przyjmijmy, że:

  1. każda praca, która zostaje rozpoczęta, jest kiedyś kończona w ten czy inny sposób;
  2. częstotliwość rozpoczynania pracy jest zharmonizowana z częstotliwością jej kończenia (czyli proces ani nie jest zalewany coraz większą ilością pracy, ani nie jest zagładzany).

Pierwsze założenie jest jak najbardziej sensowne, bo przecież praca nie może trwać w nieskończoność (trzeba w końcu podjąć decyzję o jej zakończeniu). Równie sensowne jest drugie założenie, bo zagłodzić procesu całkowicie nikt nie pozwoli, a nawet jeśli ludzie zaczną rozciągać coraz mniejszą ilość pracy niemożebnie albo zakopią się pod jej nadmiarem, to obie te skrajności mają pewną nieprzekraczalną granicę. Inaczej mówiąc, w końcu dojdzie do ustabilizowania się procesu w jakiejś wyjątkowo podłej formie – będzie pełzł do przodu w tempie przesuwania się lodowca lub trzeszczał pod nadmiarem roboty.

Ktoś teraz może zakrzyknąć, że tych założeń nie da się spełnić w przypadku pracy w metodach iteracyjnych, takich jak Scrum, gdzie praca zaczynana jest na początku iteracji (Sprintu w Scrumie), a kończona na jej końcu. O żadnej harmonizacji nie może więc być mowy. Cóż, pomijając już mierną skuteczność takiego sposobu działania Zespołu Scrum (można lepiej, zaręczam wam), to jednak na przestrzeni całej iteracji ilość pracy jest stała, a wszystko, co zostało zaczęte, jest kończone. Czyli harmonizacja jednak następuje.

Jeśli więc zawsze rozważamy całe iteracje (Sprinty), to oba powyższe założenia są prawdziwe. No, chyba że mówimy o sytuacji, w której nie jest wyjątkiem, ale normą, że w trakcie iteracji rozpoczyna się mnóstwo nowej pracy, która musi potem być kontynuowana w iteracji kolejnej. Ze Scrumem lub innymi zwinnymi metodami iteracyjnymi nie miałoby to jednak wiele wspólnego. Jeśli natomiast jest to incydentalne, to przypominam, że mówimy cały czas o średnich wartościach, a nie o jednostkowych sytuacjach wyjątkowych – więc wciąż nie falsyfikuje to poczynionych założeń.

Przy spełnieniu wspomnianych dwóch założeń da się zastąpić średnią częstotliwość rozpoczynania pracy (λ) średnią wartością przepustowości (ang. throughput), czyli miary określającej ilość pracy kończonej w jakiejś jednostce czasu. A wtedy prawo Little’a da się przy pomocy miar przepływu zapisać w następujący sposób:

CTŚR=WIPŚRTHŚR

CTŚR to średni czas cyklu, WIPŚR to średnia wielkość WIP‑u, a THŚR to średnia przepustowość. Przy czym, co oczywiste, jeśli średni czas cyklu wyrażany jest w dniach, to średnia przepustowość powinna być wyliczona również na dzień, a nie np. na tydzień lub miesiąc.

Wnioski z prawa Little’a

Ta ostatnia forma zapisu uwidacznia najczytelniej, dlaczego robienie zbyt wielu rzeczy naraz kończy się katastrofalnym wydłużeniem czasów realizacji.

Średnia przepustowość odzwierciedla dość dobrze możliwości wytwórcze organizacji lub Zespołu i nie da się jej gwałtownie zwiększyć (no, chyba że kosztem jakości). Można ją oczywiście gwałtownie obniżyć, ale tego nikt rozsądny nie będzie próbował. A to oznacza, że przy względnie stałej średniej przepustowości, im większy jest średni WIP (czyli im więcej rzeczy jest średnio robionych naraz), tym dłuższy jest średni czas cyklu (czas wykonania pracy).

Rzecz jasna mówimy o wartościach średnich, więc jednostkowo zdarzą się wyjątki. Natomiast nieuchronność prawa Little’a przejawia się właśnie w tym, że brak kontroli nad WIP‑em prowadzi do rozciągnięcia wykonywanej pracy w czasie.

Jeśli więc chcemy optymalizować wartość poprzez skrócenie czasu, jaki trzeba oczekiwać na jej wytworzenie (a na tym polega strategia kanbanowa), to bezwzględnie należy kontrolować WIP tak, by nie stał się on za duży i aby nie doszło do przekroczenia realnych możliwości wytwórczych Zespołu. Lub mówiąc precyzyjnie, by WIP ten był na tyle niski, aby nie pojawiała się konieczność zatrzymywania prac już rozpoczętych ze względu na brak dostępności ludzi, narzędzi lub materiałów.

Przy czym prawo Little’a nie determinuje, jakie wartości poszczególnych miar będą rejestrowane w przyszłości, bo przecież proces, z którego miary te są zbierane, zależy od wielu innych czynników nieuwzględnionych w formule prawa. To oznacza, że zwiększenie WIP‑u nie musi doprowadzić do wydłużenia czasów cyklu, podobnie jak jego zmniejszenie niekoniecznie skutkować będzie tych czasów skróceniem.

Inaczej mówiąc, prawo to nie mówi, jak będzie wyglądać przyszłość, ale ujawnia zależności między ujętymi w nim kluczowymi parametrami procesu. Rozumiejąc te zależności, można podjąć decyzje, które sprzyjają osiągnięciu pożądanych rezultatów. Jeśli organizacja lub Zespół poszukuje czegoś, co pomoże w kończeniu prac szybciej, to poza zabieganiem o zwiększenie możliwości wytwórczych (podniesienie przepustowości), należy też rozważyć robienie rzeczy bardziej sekwencyjnie niż równolegle (czyli ograniczenie WIP-u).

Kolejny wniosek, który jest mniej oczywisty, ale pośrednio też wynika z prawa Little’a, jest następujący: należy dbać o stabilność procesów. Jeśli to, jak dużo rzeczy jest robionych naraz i jak długo trwa każda z nich, jest kompletnie losowe, bo podejmowane są chaotyczne działania, żadne zmniejszanie średniego WIP‑u raczej w niczym nie pomoże. Raz, że prawo Little’a nie będzie wtedy miało realnego zastosowania, a dwa, że może i średnie wartości parametrów procesu będą ładne, ale ciężko z tego się cieszyć, zawalając terminy na wykonanie jakichś naprawdę ważnych prac.

Do czego użyć prawa Little’a?

Wydaje się, że prawo to ma umiarkowane zastosowanie praktyczne, albo wręcz ma znaczenie czysto edukacyjne. Nie da się na jego podstawie prognozować czegokolwiek, poza tym w oczywisty sposób na przebieg prac wpływa całe mnóstwo czynników, których prawo nie uwzględnia.

A jednak da się użyć prawa Little’a do oceny stabilności i przewidywalności procesu. Przykładowo, można wyliczyć średni WIP oraz średnią dzienną przepustowość dla jakiegoś okresu, podstawić te wartości do wzoru i uzyskaną w ten sposób wartość średniego czasu cyklu w dniach porównać ze średnią czasów cyklu wszystkich rzeczy ukończonych w tym samym okresie. Niemal na pewno nie będą sobie równe, a wielkość tej różnicy, jej charakter (czyli to, która wartość jest wyższa) oraz analiza wykresów poszczególnych miar sporządzonych dla rozważanego okresu, ułatwią optymalizację procesu i tym samym usprawnienie przepływu.

Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy tutaj.

Udostępnij ten artykuł

Ten portal używa cookies aby zapewnić jego sprawne działanie. Akceptacja cookies jest do tego wymagana. Można też odmówić zgody na użycie cookies i opuścić portal. Aby dowiedzieć się jak używamy cookies zapoznaj się z naszą Polityką Prywatności.
Akceptuję cookies Nie zgadzam się
Cookies utworzone podczas przeglądania portalu zostały usunięte i można go teraz bezpiecznie opuścić. Dalsze przeglądanie naszych stron spowoduje ponowne wyświetlenie monitu o akceptację cookies.